W Skawinie upadła matematyka
Spotkanie w Borku Szlacheckim, gdzie swoje mecze w trakcie remontu rozgrywa drużyna Skawinki rozwiało nasze matematyczne szanse na zajęcie wyższej pozycji w tabeli niż miejsce 13.
Pierwsze problemy przytrafiły się nam już przed meczem, kiedy swój brak dyspozycji do gry z uwagi na uraz zgłosił Tomek Krzywda, a wobec braku innych alternatyw na środku obrony wyszedł nasz junior – Mateusz Waliduda. Problem w tym, że z uwagi na swoje spotkanie w zespole U17 pewnym było, że będzie musiał opuścić murawę w przerwie co oznaczać będzie kolejne łatanie dziur przed zmianą stron.
Po pierwszym kwadransie utrzymywania się przy piłce i skrzętnego budowania akcji w 19′ minucie arbiter podyktował rzut wolny w bocznym sektorze dla Skawinki po tym jak Mateusz Maziarz trafił rywala piłką w głowę. Krótka wymiana informacji między arbitrami nie wystarczyła do zmiany decyzji, a arbiter główny wskazał na stały fragment gry uważając, że sam atak na piłkę stwarzał zagrożenie dla rywala. W efekcie rzutu wolnego Skawinka wrzuciła piłkę w nasze pole karne, a tam po błędzie naszej defensywy w kryciu głową piłkę do bramki skierował Marcin Morawski.
Już kolejne dośrodkowania w nasze pole karne po rzutach rożnych mocno pokazywały co w naszej drużynie mocno nie funkcjonuje, a każda z czterech wrzutek kończyła się uderzeniem na lub nad bramką Kacpra Ziółkowskiego.
Po półgodzinie gry strzałem na bramkę rywali odpowiedział Darek Kuźma, ale bramkarz gospodarzył sparował piłkę nad poprzeczkę.
48′ minuta przyniosła nam uderzenie Konrada Łęckiego, ale w tej rundzie niestety jesteśmy bezwzględnie karani za błędy i bezwzględnie “nienagradzani” przez futbol za to co potrafimy wykreować. Sytuacje bramkowe, które tworzymy kończą się za każdym razem albo ciut niecelnym uderzeniem albo… kapitalnymi interwencjami bramkarzy rywali, którzy skutecznie blokują nasz dorobek strzelecki.
Po godzinie gry przyszło już tylko załamać ręce, kiedy bramka na 2:0 padła po kuriozalnej sytuacji, w której piłkę z połowy boiska po prostu wybił obrońca Skawinki, a w polu karnym nieporozumienie między Michałem Kuklą blokującym piłkę, a niewychodzącym z bramki Kacprem Ziółkowskim skończyło się spóźnioną reakcją i w efekcie futbolówka nad głową naszego golkipera wpadła do siatki…
Tradycyjnie nie mając nic do stracenia rzuciliśmy się do ofensywy, w której ciężar niemal każdej akcji brał na siebie Jarosław Moroński, jednak trud jednego zawodnika to zdecydowanie za mało na wygranie spotkania. Na murawie zjawili się ponownie zawodnicy juniorscy: Adam Orlicki (zmiana w przerwie za Matusza Walidudę), Dominik Janowski oraz Dawid Ogar (debiut w pierwszej drużynie), a także nasz młodzieżowiec – Antoni Sajnog.
Odmłodzone i odświeżone zestawienie na murawie spowodowało żywszą grę, ale nie przyniosła ona rezultatów w postaci choćby trafienia honorowego.
W ostatnich 10 minutach groźne kontrataki rywali powstrzymał Kacper Ziółkowski broniąc trzy sytuacje sam na sam i rezultat nie uległ zmianie.
Wobec wygranej Orląt Rudawa, straciliśmy matematyczne szanse na zajęcie 12. pozycji w tabeli i chociaż na ostateczne rozwiązania w kwestii spadków i awansów zawsze przychodzi czekać do komunikatów Wydziału Gier po zakończeniu rozgrywek to od najbliższego spotkania nasz zespół rozpocznie przygotowania do walki o powrót do Okręgówki w następnym sezonie.
TRENER (BIEŻANOWIANKA): Szczepan Różycki
TRENER (SKAWINKA): Mateusz Farbaniec
OBSADA SĘDZIOWSKA: Piotr Kaczmarek, Sławomir Radwański, Cmytro Vodolazksyi
KOLEJNY MECZ