Podział punktów w jesiennej aurze
Po końcowo tygodniowych mocnych opadach, które miały swoją lżejszą kontynuację w sobotę pewnym stało się, że na pojedynek 7. kolejki trzeba odgrzebać w szafach popularnie zwane “wkręty”.
Piękna dla oka gra mogła tego dnia niekiedy przynieść więcej szkód. Najwięcej korzyści w grze w defensywie przynosiła agresja w odbiorze oraz warunki fizyczne, w ofensywie zaś na wagę złota okazywali się zawodnicy potrafiący precyzyjnie skierować piłkę do wolnych zawodników długimi podaniami.
Przewagę w meczu nasz zespół uzyskał po upływie 20′ minut, kiedy odbiór piłki przez Piotra Więckowskiego zakończył się podaniem do Mikołaja Krzemyka, jednak jego uderzenie wybronił bramkarz. Wkrótce “Wacu” trafił do siatki rywali po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Darka Kuźmy, ale arbiter liniowy wskazał pozycję spaloną.
Nie brakowało również decyzji o zaskakujących uderzeniach z dystansu, na które słusznie zdecydował się Popowicz czy Zgierski, ale w przypadku pierwszego piłka minęła bramkę o kilka centymetrów, a przy uderzeniu Wiktora trafiła w słupek. Po drugiej stronie Zawisza największe zagrożenie stwarzał po stałych fragmentach gry, jednak zwłaszcza przy uderzeniu z rzutu wolnego piękną paradą popisał się Jakub Konopka wyciągając piłkę spod samego słupka.
Pierwszą połowę mogliśmy kończyć z prowadzeniem, kiedy w doliczonym czasie w polu karnym sfaulowany został dynamiczny Mikołaj Krzemyk, ale intencje uderzającego Więckowskiego wyczuł bramkarz rywali.
Bezbramkowy remis nie był celem żadnej z drużyn. Już w 50′ minucie goście byli blisko wyjścia na prowadzenie po błędzie w rozegraniu Patryka Bąka, ale najpierw świetnie na przed polu akcję wyczyścił Jakub Konopka, a następnie uderzenie z ostrego kąta do pustej bramki zbił przed linią sam sprawca zamieszania – Patryk Bąk.
Na murawie w drugiej odsłonie zameldowali się dwaj juniorzy: Waliduda, Łuszczek oraz weteran – Mateusz Skwarczek, który tym razem powędrował w boczny sektor zastępując Jakuba Salę. Blisko wykorzystania swojej szansy był Mateusz Waliduda, jednak jego uderzenie lewą nogą zbił ponownie golkiper.
Sama końcówka spotkania, a właściwie doliczony czas gry padł łupem Zawiszy, który był tak naprawdę o krok od zdobycia swojej bramki, ale ponownie po stałych fragmentach gry piłka nie trafiła na szczęście do siatki. Tym sposobem z walki na błotnistej nawierzchni obie drużyny wyszły z jednym punktem.
TRENER (BIEŻANOWIANKA): Szczepan Różycki
TRENER (ZAWISZA): Daniel Krokosz
OBSADA SĘDZIOWSKA: Mariusz Janik, Jan Obłudek, Mateusz Pawęzowski