Po burzy wyszło słońce! Meczycho na Lipowskiego!

Podsumowanie

Klasa Okręgowa (Kraków II) - 2023/2024 2023/2024

Wojciecha Lipowskiego, Kaim, Bieżanów, Bieżanów-Prokocim, Kraków, województwo małopolskie, 30-864, Polska

(2)
Bieżanowianka Kraków
Prądniczanka Kraków
4 - 4
Final Score

W sobotnie popołudnie przy Lipowskiego 5 obejrzeliśmy prawdopodobnie jedno z najlepszych widowiskowo spotkań na naszym obiekcie! 8 goli, 13 żółtych kartek, 3 czerwone. Nasz zespół, mimo prowadzenia od 5′ minuty 1:0, na przerwę schodził przy stanie 1:4, lecz dzięki ambicji i determinacji nasi zawodnicy skrzętnie korzystając z błędów rywali dopisali sobie pierwszy punkt w Klasie Okręgowej.

PIŁKA NOŻNA GRĄ BŁĘDÓW, ALE TE TRZEBA JESZCZE WYKORZYSTAĆ

Już 4 minuty po pierwszym gwizdku arbiter sięgnął do kieszeni po raz pierwszy, kiedy Bartosz Kołak odpuścił gonitwę za bezpańską piłką zmierzającą w stronę szesnastki Prądniczanki, a do tej dopadł uwalniający się od defensorów Paweł Sikora i w pojedynku jeden na jeden mniej doświadczony obrońca musiał uciekać się do faulu.

Paweł Sikora faulowany w okolicy pola karnego rywali

Do dośrodkowania w pole karne udali się nasi najwyżsi obrońcy, a wśród nich kapitan – Michał Kukla, który akurat ze swoich prawie dwóch metrów wzrostu nie musiał korzystać, kiedy piłka na 8. metrze spadła pod jego nogi po walce obrońców rywali i pewnym, silnym uderzeniem z woleja posłał ją do siatki.

GOŚCIE ZDOBYWAJĄ JARDY

Znany z amerykańskiej odmiany piłki nożnej sposób na zdobywanie punktów w naszej europejskiej piłce wyników nie daje, ale mająca inicjatywę w pierwszej połowie Prądniczanka tym sposobem z minuty na minutę zbliżała się do naszej szesnastki.

Kwadrans szczelnej gry połączony z dużą liczbą niewymuszonych błędów rywali dawał naszym zawodnikom okazję do kontrataków, ale te wraz z kolejnym oddawanym metrem stawały się widokiem coraz rzadszym.

W 20′ minucie goście metry zamienili na trafienie do bramki, ale radość wstrzymał asystent arbitra wskazując pozycję spaloną strzelca.

DRUZGOCĄCE 10 MINUT

Nim rywale dopięli swego, bliski szczęścia był najpierw Jarosław Moroński, który zmarnował okazję do przelobowania Kamila Czarneckiego, a następnie już bardziej przypadkowo ten wyczyn niemal dwukrotnie wyszedł Konradowi Łęckiemu. Dwa nieudane dośrodkowania naszego bocznego pomocnika powędrowały blisko poprzeczki golkipera gości.

Konrad Łęcki bliski trafienia z centrostrzału

To, co najgorsze, przyszło w końcowych 10 minutach pierwszej połowy. Kiedy na nic zdały się próby wdarcia w nasze pole karne, pomocnik Prądniczanki zaprezentował publiczności piękne trafienie z dystansu, przy którym Kamil Stochel mógł jedynie bezradnie spojrzeć jak piłka wpada do siatki przy słupku.

Ledwie 60 sekund później dość przypadkowo już w naszej szesnastce doszło do kontaktu między Michałem Kuklą a napastnikiem gości i sędzia wskazał na wapno. Kamil Stochel stanął przed szansą wybronienia piątej (!) jedenastki z rzędu, ale tym razem mimo, że dobrze wyczuł intencje strzelca, to wobec precyzyjnego uderzenia w boczną siatkę był ponownie bezradny.

Kamil Stochel przed kolejną szansą na skuteczną interwencję przy rzucie karnym

Ekspresowe odwrócenie wyniku napędziło przyjezdnych i na zaledwie dwie minuty przed gwizdkiem na przerwę jeszcze dwukrotnie prądniczanie pokonali naszą linię defensywy piłkami za jej plecy. Do szatni trzeba było zatem schodzić z bagażem aż czterech trafień.

WALECZY SIKORA I PRĄDNICZANKA Z PREZENTEM

Po zmianie stron przez kilka minut ponownie przy piłce znajdowali się prądniczanie, ale już dużo gorzej radzili sobie, kiedy ta lądowała w wolnej przestrzeni za ich plecami. Taką sytuację starał się asekurować na przedpolu broniący Kamil Czarnecki. W 54′ minucie golkiper przyjezdnych opuścił pole karne chcąc pomóc obrońcom w zabezpieczeniu piłki opuszczającej pole gry przy linii bocznej, ale pomylił się pod presją Pawła Sikory. Po walce siłowej nasz środkowy pomocnik zdołał wyłuskać futbolówkę spod nóg rywala i szybko skierował ją pod nogi Jarosława Morońskiego. Nasz napastnik uderzał niemal do pustej bramki, ale w tej stanął obrońca i to akurat w niego trafił Moroński.

Piłka ponownie padła łupem Pawła Sikory, który nie zamierzał się nią już dzielić i po pokazie techniki dwukrotnie zwiódł obrońcę “na zamach”, a następnie pewnym przyłożeniem skierował ją do siatki już między słupkiem, a wracającym bramkarzem!

NERWY PO GODZINIE GRY I DWA WYKLUCZENIA

W 62′ minucie agresywna walka między Morońskim, a pomocnikiem Prądniczanki zakończyła się na konfrontacji, po której czerwoną kartkę obejrzał ten pierwszy. Już wtedy jednak rywale na swoim koncie mieli aż 7 napomnień i z tej sytuacji chwilę później skorzystał Volodymyr Myshko, który ogrywając jednego z obrońców zmusił go do faulu, a arbiter pokazując Janowi Jędrzejowskiemu drugi żółty kartonik wyrzucił go z murawy.

Arbiter w 69. minucie wyrównuje liczebność zawodników w obu drużynach

Na 20 minut przed końcem meczu mieliśmy zatem po dziesięciu zawodników w obu ekipach.

AMBICJA, POMSZCZONE BŁĘDY I CUDOWNY COMEBACK!

Już po trafieniu na 2:4 mocno zachwiała się gra gości, którzy od tego momentu grali bardzo niepewnie, a nasz zespół ruszył do ofensywy nacierając dalej na bramkę. W ten sposób dobrnęliśmy do 76′ minuty, kiedy ponownie w tej samej przestrzeni boiska błąd popełnił Bartosz Kołak. Tym razem jednak przewinienie miało niecodzienny widok. Po wysokim podaniu obrońca Prądniczanki wiedząc, że piłka poszybuje nad jego głową… zatrzymał ją rękami. Nasi zawodnicy domagali się pokazania drugiej żółtej kartki, ale arbiter do kieszeni nie sięgnął.

Niefortunna interwencja obrońcy rywali
Piłkę do rzutu wolnego ustawia Vova Myshko

Rzut z autu blisko własnej bramki to sytuacja niełatwa, ale zdecydowanie lepsza niż wznowienie z rzutu wolnego, zwłaszcza kiedy wcześniej nasz zespół już po takim gola zdobył. Do piłki podszedł Vova Mysko i wymierzonym podaniem skierował ją na głowę Piotrka Więckowskiego, a ten skutecznie wpakował ją do siatki!

Już wcześniej po błędach nerwowo zachowywali się rywale, ale bezpośrednie nawiązanie kontaktu spowodowało, że zrobiło im się naprawdę gorąco!

Piotr Więckowski celebruje gola na 3:4

SKALIBROWANY CENTROSTRZAŁ

To co w pierwszej połowie dwukrotnie mogło zaskoczyć bramkarza rywali spod nóg Konrada Łęckiego, ostatecznie pogrążyło gości na dziesięć minut przed końcem spotkania.

Przy linii bocznej ambitnie powalczył Denis Kagize, a następnie decydując się na jak najszybsze dośrodkowanie skierował piłkę… w samo okienko bramki rywali! Trafienie nie tylko cudowne ze względu na swoją urodę, ale przede wszystkim pieczętujące fenomenalną gonitwę naszej ekipy za wynikiem!

KOŃCÓWKA Z SZANSAMI, ALE BEZ ROZSTRZYGNIĘCIA

Na samym finiszu spotkania, chociaż nasz zespół nieco się wycofał nie chcąc szybko stracić wypracowanego wyrównania, to wkrótce stanął przed dwoma szansami na zdobycie kompletu punktów.

Najpierw bliski szczęścia był Konrad Łęcki, którego strzał minimalnie minął słupek bramki, a następnie swoje pierwsze trafienie w barwach Bieżanowianki mógł odnotować zmiennik – Mateusz Maziarz, ale również do siatki ostatecznie nie trafił mimo dogodnej okazji.

Ponownie oddech wstrzymali nasi kibice, kiedy w doliczonym czasie gry najpierw drugi żółty kartonik obejrzał Michał Kukla, a później zawodnik Prądniczanki silnym zagraniem w pole karne skierował piłkę w słupek bramki Kamila Stochela. Ta na szczęście po obiciu aluminium ponownie wpadła w pole gry i po upływie doliczonych 5 minut arbiter odgwizdał po raz ostatni!

TRENER (BIEŻANOWIANKA): Piotr Fima
TRENER (PRĄDNICZANKA):
Jakub Sieniawski

OBSADA SĘDZIOWSKA: Artur Dudek, Błażej Biernat, Szymon Kosakowski

KOLEJNY MECZ

(3)
AP Kmita Zabierzów
Bieżanowianka Kraków
VS