Nieudana gonitwa na błoniach
Starcie na krakowskich błoniach już z początku nie potoczyło się po naszej myśli, kiedy zagrana za plecy obrońców piłka zakończył się pojedynkiem biegowym do piłki Tytusa Drabenta z bramki i rywala. Wygrał ten drugi i w 4′ minucie wpakował piłkę do pustej bramki.
W kolejnych minutach sytuacje bramkowe rodziły się przy obu bramkach, a z naszej strony uderzeń próbowali Konrad Łęcki, Mateusz Waliduda czy Michał Kukla, który dobijał uderzenie tego ostatniego.
Jak to bywa przy meczach prowadzonych z udziałem obserwatorów sędzia główny potrzebował dużo więcej czasu na podejmowanie decyzji nie kierując się swoim poglądem na sytuacje, a zastanawiając się jak zostanie ona oceniona. Zagrania ręką w polu karnym rywali (dwukrotne w krótkim odstępie czasu) musiały być przeanalizowane w głowie arbitra przez kilkadziesiąt wytycznych, regulaminów i osądów obserwatorów. Koniec końców gwizdek milczał i taka sama sytuacja była, kiedy powstrzymywany przez objęcie był wychodzący na dogodną sytuację Mikołaj Krzemyk. Sędzia przyłożył gwizdek do ust, ale ostatnie myśli liczące noty od obserwatora nie spowodowały dmuchnięcia w sędziowski atrybut. Wkrótce wyrażająca swoje niezadowolenie nasza ławka była uciszana żółtymi kartkami, o których decyzje podejmował arbiter liniowy, decyzja ta była zbyt trudna dla arbitra głównego.
Tuż przed przerwą swój strzał oddał Marcin Kluza, a w 40′ minucie kolejna długa piłka co prawda padła łupem naszej defensywny, ale została wkrótce oddana przeciwnikowi, a ten skrzętnie korzystając z okazji ograł nieprzygotowanych obrońców i wpakował piłkę do bramki.
Po zmianie stron ruszyliśmy do odrabiania strat i w drugiej połowie rywale zrzuceni do defensywy bronili wyniku. Już w 53′ minucie lewą stroną pognał Badreddine Gasmi i wdając się w drybling z rywalem po kontakcie padł na murawę, a arbiter wskazał na jedenastkę. Sprawy w swoje ręce wziął sam dryblujący i wpakował piłkę do bramki uderzeniem łudząco podobnym do Nicoli Zalewskiego.
Dalsza ofensywa przyniosła rezultaty po godzinie gry, kiedy świeżo wpuszczony na boisko Patryk Rudnicki wykorzystał dogranie od Konrada Łęckiego i doprowadził do wyrównania! Niestety nie trwało ono długo, bo chociaż Zwierzyniecki atakował tylko po kontratakach lub wybijając piłkę spod swojej bramki po wznowieniu z piątki to wyłuskał rzut rożny, a ten po błędzie w kryciu zamienił się na kolejną bramkę gospodarzy.
Z tego samego stałego fragmentu gry swoje trafienie zaliczył zmiennik: Piotr Więckowski. Przy stanie 3:3 stwarzaliśmy sobie kolejne szanse i po kolejnym uderzeniu Marcina Kluzy piłka minęła się z bramką o kilka centymetrów. Nie minęła niestety rywala, kiedy nasze niebezpieczne zagranie na własnej połowie zakończyło się zagraniem do napastnika Zwierzynieckiego. Ponownie gotowa do atakowania obrona nie miała szans na nadrobienie błędu indywidualnego i zawodnik gospodarzy w sytuacji sam na sam pokonał naszego bramkarza w… 90′ minucie meczu.
Bardzo dużo sił włożonych w spotkanie, które ponownie przegrywamy błędami indywidualnymi. Co więcej niestety od pewnego czasu robimy to nagminnie tracąc punkty w ligowej tabeli.
TRENER (BIEŻANOWIANKA): Szczepan Różycki
TRENER (ZWIERZYNIECKI): Artur Janik
OBSADA SĘDZIOWSKA: Patryk Kostaś, Wojciech Potańczyk, Dominik Paul