Podsumowanie
O tym, że w starciu z Kaszowianką będzie nam ciężko kadrowo wiedzieliśmy już na samym początku sezonu, kiedy absencję zgłosili pierwsi zawodnicy. Do starcia o punkty w wyjściowym składzie wyszło trzech zawodników nominalnie drugiej drużyny, a o sile w ofensywie decydować miał ledwo wyleczony po kontuzji – Mateusz Skwarczek.
ABSENCJE
Do liczby niedostępnych zawodników przejdziemy niebawem, bo przede wszystkim rękawice w walce o przygotowanie się do tego spotkania i stanięcie do rywalizacji podjął nasz trener Akademii – Szczepan Różycki. Oprócz zawodników tego dnia na meczu nie mógł być obecny również trener Piotr Fima.
Tak więc, prezentuje się pełna lista nieobecności:
- Piotr Fima (Trener)
- Daniel Wypartowicz (niedostępny)
- Sebastian Kowalski (urlop)
- Mateusz Cyburt (niedostępny)
- Paweł Sikora (dłuższy urlop – Kanada)
- Piotr Więckowski (sprawy osobiste)
- Denis Kagize (niedostępny)
- Jarosław Moroński (zawieszenie)
- Konrad Łecki (sprawy osobiste)
- Adam Nogaj (powrót po kontuzji)
- Jakub Sala (kontuzja w okresie przygotowawczym)
Z tych 10. zawodników wyżej, sześciu wychodziło w poprzednich spotkaniach w podstawowym składzie.
PLAN DZIAŁANIA, NIEUDANA PRÓBA ZMIANY TERMINU
Pierwszą możliwością była zamiana terminu spotkania, co uchroniłoby nas przed sporą częścią tych nieobecności i chociaż początkowy po informacji od rywali mecz miał odbyć się w czwartek to po wprowadzeniu proponowanej zmiany terminu w system Extranet nie została ona zaakceptowana przez gości i wkrótce otrzymaliśmy informację, że mecz ma się odbyć w sobotę.
Na jednostki treningowe sprowadzeni zostali więc zawodnicy z drugiej drużyny i to oni uzupełnili braki… w wyjściowej jedenastce.
STRZAŁY ŻYCIA W PIERWSZEJ POŁOWIE
Nie pozostało nic więcej, jak rzucić wszystkie problemy na bok, zająć się realizacją planu na spotkanie, a ten zakładał odważną grę w ofensywie, bo punkty mówiąc wprost trzeba zacząć zdobywać.
Początek to próby gości z dośrodkowań, które wyłapywał Kamil Stochel, a z naszej strony groźne uderzenia sprzed szesnastki. O ile nasze próby zakończyły się niepowodzeniem to kaszowianie w 18′ minucie objęli prowadzenie, kiedy po kolejnej wrzutce na piąty metr tym razem zawodnik w żółtym trykocie idealnie złożył się do strzału przymierzając z woleja prosto do siatki. I było to pierwszej z ładnych dla oka trafień w tym meczu.
Wkrótce kolejną odpowiedź wysłał najaktywniejszy w naszych szeregach Skwarczek, ale jego strzał po przyjęciu piłki tyłem do bramki był niecelny.
CZERWONA KARTKA, PIĘĆ MINUT ZAMIESZANIA I… WYRÓWNANIE
Po półgodzinie gry doszliśmy do bardziej klarownej sytuacji, w której tuż przed polem karnym padł faulowany Hubert Machalski. Arbiter wskazał przywilej, który zakończył się niecelnym uderzeniem, a następnie cofnął grę do faulu dyktując nam rzut wolny z siedemnastu metrów i wyrzucił z boiska… zawodnika Kaszowa.
Trzy kropki nie są przypadkowe, gdyż następnym krokiem była pięciominutowa konsultacja między arbitrami, która wydawała się być dyskusją o miejscu faulu (rzut wolny czy kartka) lub ewentualnym zrezygnowaniu z wykluczenia. Obie teorie okazały się mylne gdyż tak naprawdę sędzia po protestach gości chciał się upewnić, którego z zawodników trzeba z boiska usunąć. W między czasie za krytykę orzeczeń murawę opuścił również kierownik zespołu Kaszowa.
Po przerwie do piłki podszedł Vova Myshko i po pięknym uderzeniu w okienko bramki tylko podniósł napięta już atmosferę wśród rywali.
Kaszowianka nie pozostała jednak dłużna i również po stałym fragmencie gry w postaci rzutu wolnego przy linii bocznej doprowadziła do ponownego prowadzenia po mierzonym, silnym uderzeniu przy krótkim słupku bramki bronionej przez Kamila Stochela.
DOBRE WEJŚCIE I PRZYPŁYW NADZIEI
W drugą połowę nasz zespół wszedł z nową energią i dużo szybciej przeszedł do realizacji założeń ofensywnych z treningów. Efektem były pierwsze wykreowane sytuacje w sektorze Patryka Bąka i wprowadzonego Mateusza Maziarza, lecz to z drugiej strony boiska w 54′ minucie przeprowadziliśmy akcję, w której piłka wznowiona z rzutu z autu wędrowała od nogi do nogi. Zwieńczeniem było zagranie piętą Adama Popowicza do Vovy Myshko, a ten wycofał piłkę do Mateusza Skwarczka i nasz napastnik ze szwajcarską precyzją pokonał bramkarza strzałem przy dalszym słupku.
Wyrównanie, rywal w osłabieniu i pozytywnie napędzona drużyna wydawała się zmierzać po trafienie pozwalające wyjść na prowadzenie.
BOLESNY KONTRATAK I DWA KARNE W PIĘĆ MINUT
Zaczęło się coraz więcej dziać w naszej ofensywie i ponownie z prawej strony po godzinie gry zmierzaliśmy do zbudowania groźnej akcji, jednak błąd techniczny w rozegraniu napędził ekspresowy kontratak gości. Piłka przemierzyła dwie strony boiska bezpośrednimi podaniami, a kiedy do obrony zdążył wrócić Mateusz Maziarz to jego grę ciałem z rywalem w polu karnym jako faul zinterpretował arbiter. Tym razem z takim biegiem wydarzeń nie była się w stanie pogodzić nasza drużyna, ale decyzja arbitra była nieodwoływalna i wkrótce Kaszowianka była znów na prowadzeniu po egzekucji z 11. metrów.
Niespełna pięć minut później zdeterminowani obrońcy starali się blokować uderzenie zawodnika sprzed szesnastki i tym razem piłką odbiła się od ręki naszego obrońcy, a wkrótce ponownie leżała już na wymalowanym kole w polu karnym. Kamil Stochel obronił pierwsze uderzenie strzelca, ale piłka spadła ponownie pod jego nogi i tym razem mając naszego bramkarza jeszcze w parterze pewniej uderzył prosto do siatki.
BRAKI KONDYCYJNE
Po 66′ minucie byliśmy mentalnie w dołku, bo tak szybko, łatwo i dużej mierze przypadkowo straciliśmy aż dwa trafienia z rywalem, który grał jednego mniej. Ta przewaga było coraz mniej widoczna z upływem czasu, kiedy kosztująca nasz dużo sił próba walki o punkty przy palącym słońcu dała się we znaki naszej mimo, że odmłodzonej na ten mecz, to u podstaw już głównie będącej po 30-roku życia kadrze.
Mimo zmian, obraz gry nie uległ poprawie, a na 6. minut przed końcem goście po kolejnym kontrataku doszli do sytuacji sam na sam i zamienili ją na końcowy rezultat 2:5.
TRENER (BIEŻANOWIANKA): Szczepan Różycki, Przemysław Wojewoda
TRENER (KASZOWIANKA): Marek Bojko